Każdy z nas już nie raz słyszał historie o tym jak organizacje
rządowe włamują się do korporacji, wykorzystują jurysdykcje i kradną poufne
informacje. Pytanie czy są to pojedyncze przypadki, czy jest to już część
ekonomicznej wojny pomiędzy narodowościami? Media głównie skupiają się wokół
informacji na temat „Afery Snowdena”, która ujawniła że amerykańscy szpiedzy
używają technologii. W jakim celu rząd USA gromadzi dane? Zapewne w celu
zabezpieczenia narodu i swoich obywateli…
Póki co najbardziej niebezpiecznymi podmiotami
działającymi w cybernetyce pozostają państwa narodowe. Przyjrzyjmy się motywom jakimi
państwa mogą się kierować. Ideologia? Ekonomiczny wzrost? Ego/Siła? Praktycznie te
same motywacje można zauważyć w grupach cyberprzestępczych. Zbadajmy motyw
ekonomicznego wzrostu w cyberszpiegostwie.
Brytyjska służba specjalna GCHQ (Government Communications
Headquarters) opublikowała przypadek, w którym członek zarządu firmy
telekomunikacyjnej został ukierunkowany w celu podjęcia odpowiedniej decyzji.
Inny przypadek pokazuje firmę farmaceutyczną która traci bilion funtów poprzez
ukierunkowany atak, który pozwala na kradzież wyników badań nad lekiem nowej
generacji w celu stworzenia tańszego leku przez firmę farmaceutyczną innego
kraju. To nie są fikcyjne czy pojedyncze przykłady.
Z biegiem lat widać, że wiele organizacji stało się ofiarami
tego co początkowo było uważane za cyberprzestępczość. W niektórych przypadkach
można zauważyć wyraźne przypadki „hybrydowych-motywacji”, czyli wiele grup
działających razem w celu wykonania ukierunkowanego ataku w dany podmiot, a
mówiąc wprost, rządy państwowe pomagają cyberprzestępcom atakować cele które
wpisują się w ich własny program polityczny. Zamazana linia pomiędzy
cyberprzestępczością, cyberszpiegostwem i cyberwojną jest prawie nie do
rozdzielenia.